czwartek, 13 września 2012

Zwierzenia i aniołki pastelowo- śmietankowe



Lepię sobie już ok.3 miesięcy i muszę przyznać, że dowiedziałam się i nauczyłam wielu ciekawych rzeczy. Po pierwsze odkryłam, że „to jest to”, odnalazłam swoje małe hobby, które mnie  relaksuje i sprawia tyle przyjemności.
Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy o istnieniu tak rozwiniętej społeczności rękodzielniczej . To jest jak taki podziemny świat pełen pięknych rzeczy i zdolnych kobiet, a ja bardzo się cieszę, że go odkryłam. Uwielbiam śmigać po blogach i galeriach, podziwiać te wszystkie cuda i szukać inspiracji.
Nie zdawałam sobie również sprawy z istnienia tylu technik rękodzieła. Jest tyle możliwości tworzenia.
Przy okazji poznałam też kilka nowych słów, totalnie kosmicznych i czasem zabawnych dla mnie, jak np. dequpage, kaboszony, sutasz, szamot, frywolitki… :D

Podzielę się też kilkoma moimi dotychczasowymi wnioskami dotyczącymi  masy solnej:
- klej do tapet to podstawa i chwała temu, kto na to wpadł i podzielił się tym pomysłem.
- wikol jest niezastąpiony.
- farby akrylowe kryją jak szalone i nie brudzą, ale jak dla mnie nie we wszystkim zastąpią farby plakatowe.
- masę solną można barwić różnymi zaskakującymi  rzeczami .
- zbyt cienkie elementy łatwo się kruszą, szczególnie wysuszone na powietrzu.
- najlepiej robi się ze świeżo zrobionej masy.

Zauważyłam też, że każdy ma swój styl w malowaniu twarzy aniołków i są bardzo one powtarzalne.  W przypadku moich to każdy jest z innej parafii… Przywykłam do malowania twarzy ołówkiem na kartce i robienie tego za pomocą pędzelka na koślawej mini mordce z masy solnej jest dla mnie niezłą gimnastyką. Taaa, praktyka czyni mistrza, ale u mnie jakoś postępy w tej kwestii marne. Nie zamierzam się jednak poddawać ;)
Moim drugim problemem są zdjęcia, to jest koszmar dla mnie. Zajmuje mi to zdecydowanie za dużo czasu. To co tu prezentuję to efekt wielu (baaaardzo wielu...) prób i są to najlepsze efekty jakie udało mi się osiągnąć. Staram się jak mogę, bo osoby, które widzą na żywo te aniołki po obejrzeniu zdjęć mówią mi, żebym kupiła sobie lepszy aparat, bo na żywo wyglądają o niebo lepiej. Tylko, że to nie jest kwestia aparatu, ja po prostu nie potrafię robić zdjęć... Ale naprawdę staram się i prezentuję to co wyszło mi najlepiej ;)
Ależ się dziś rozpisałam… Na zwierzenia mnie wzieło ;), no ale to blog w końcu ! ;)

Przedstawiam też moje nowe, pastelowo- śmietankowe aniołki. To jeden z tych pomysłów, o których wspominałam wcześniej. Generalnie koncept zrealizowałam, ale efekt końcowy nie do końca jest taki jak myślałam. Coś po drodze mi nie poszło ;) Pomimo tego i tak mi się podobają i jestem z nich zadowolona! 
Oto cały komplecik:


No i oczywiście nie potrafię powstrzymać się o serii fotek z sesji zdjęciowej...To dla takich osób jak ja, które lubią oglądać focie ;)




















I jeszcze te, bo jakoś mi się podoba jak wyglądają na tym tle:






8 komentarzy:

  1. pięknie Ci wyszły.. :) zyskały miano moich ulubionych, z tych które widziałam na Twoim blogu.. :)

    pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne:) Bardzo mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne aniołki, bardzo mi się podobają, a mojej córce jeszcze bardziej:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne! I mają piękne oczy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj, Twoje aniołki są boskie! Pozdrawiam ciepło, Monika:)

    OdpowiedzUsuń