wtorek, 16 lipca 2013

Sowa 2

Leży i leży ta sowa więc ją pomalowałam nie mając konkretnego pomysłu, i tak jak przypuszczałam - spaściłam ją tym malowaniem, a teraz żałuję, że nie zrobiłam jej fotki po upieczeniu, bo fajna była :( Chyba jednak nie mam talentu do sów. Zrobiłam też serce i był to jakiś koncept, ale jakoś wyleciał mi z głowy.. Obiecałam sobie, że będę publikować tu wszystkie moje wypociny, te mniej i bardziej udane więc i te dwa nieszczęścia Wam pokażę ;)

 

Nie mam jakoś weny ostatnio, tak bardzo spodobało mi się elfie wyzwanie w Szufladzie,a nie miałam zapału, żeby coś zrobić, coś na Candy miałam przygotować, a nie wiem co....Ktoś chyba ze mnie powietrze spuścił ;)
Aha! Zapomniałam się pochwalić - obrona dyplomowa udała się super! Tak się cieszę, że to już koniec ;).
Czytam Lolitę Nobokowa i zastanawiam się czemu historia jakiegoś zboka-pedofila stała się światowym klasykiem literatury... No cóż... zobaczę jak skończę ;)

Mały harcuje mi w brzuchu ;), jutro idę go pooglądać w 4D ;). Pozdrawiam wszystkich :)

sobota, 6 lipca 2013

Sowa

Jedna z sów była zainspirowana taką metalową sową-wisiorkiem. Inspiracja ta jest bardzo luźna, bo gdzie tam masa solna, a metal ;) Pomalowałam ją na czarno i miała być w białe kropki, ale ostatecznie pojawiło się srebro, bo zauważyłam na biurku plątający się srebrny pisak. No i taka oto sowę sobie mam ;)


A na tej fotce widać, że za wielka nie jest :)


Kilka postów temu wychwalałam Panią bibliotekarkę za polecenie mi książki Zajdla, ale jak się okazało tylko to jej wyszło, bo druga książka nie podobała mi się wcale. Pani założyła, że jak jestem z tego samego rocznika co autor to mi się spodoba. Niestety myliła się... Moje zainteresowanie trudnymi nastolatkami i klimatami punkowymi wygasło grubo ponad 15 lat temu. Po przeczytaniu paru kartek książka poszła w kąt, nuuuuda. Kolejną książkę wybrałam sama, bo kiedyś ktoś mi wspomniał, że Wolski fajnie pisze, ale okazało się, ze niekoniecznie dla mnie...:)Po pierwszym rozdziale, który zmogłam licząc na jakieś ciekawe rozkręcenie się fabuły zrezygnowałam. Sam wątek jakiś tam wampirzasto-wilkołaczny flaki z olejem, to jeszcze cwanacko-ironiczne porównania i narracja. Udałam się więc do biblioteki by w końcu upolować 1984  i Oko Jelenia, ale oczywiście nie było... wrrrrr Wyszłam ze zbiorem opowiadań Rzeźnik drzew Pilipiuka zakładając, że jeśli tak bardzo podobały mi się inne jego opowiadania te też się nadadzą ;). Początkowo jednak zaczęłam tracić nadzieję - dużo rusków, polityki i komuny, ale po pominięciu najbardziej tym nasiąkniętych znalazłam wiele ciekawych jak np. Czytając w ziemi, Poddasze i Serce kamienia -zaskakujące i wciągające historyjki. Zostało mi jeszcze jedno, ostatnie opowiadanie, a potem biorę się za Lolitę Nobokova :)

Weekend mamy, u mnie pochmurny, po wczorajszej całonocnej burzy i deszczu co prawda, ale jest ;) Niektórzy lubią coś tam sobie upiec więc na koniec polecam moje ulubione ciasto - tartę z jabłkami. Jest to sprawdzony przepis ze starej książki kuchni francuskiej mojej mamy. 

Tarta z jabłkami:
ciasto:
200 g mąki krupczatki
100 g masla lub margaryny
1 łyżka oleju
szczypta soli
ok. 1/3 szklanki wody
600 g jabłek
zalewa:
200 g mleka
40 g cukru
15 g mąki
1 jajko

Masło posiekać, dodać mąkę, sól, olej i lekko wyrobić czubkami palców. Dolać wodę i szybko zagnieść ciasto(im krócej tym lepiej) , uformować kulę i włożyć do lodówki na 1 - 2 godziny.

Wysmarowaną tłuszczem formę do tart wyłożyć 1/2-cm warstwą ciasta, robiąc wysoki brzeg. Jabłka pokroić w ósemki i ułożyć na cieście w regularny wzór zaczynając od brzegu. Cukier, mąkę i jajko dokładnie wymieszać mikserem i zalać owoce na cieście. Piec 45 min w ok. 180 stopniach. Po upieczeniu posypać cukrem pudrem i podawać zaraz po ostygnięciu.
 
 

piątek, 5 lipca 2013

Kot dwustronny

Mam nowego kota - z przodu z obfitymi wąsiskami i czerwoną kokardą, a a z tyłu foch :) Kot jak to kot fochy ma często :)
Szczerze mówiąc ten kot to bubel, ale i tak go sobie zostawię, bo jest zabawny. Jak go wylepiłam to miał być tylko tyłem, czyli jakby sam zarys kota bez pyszczka itd, ale ostatecznie się złamałam i dolepiłam mu koślawe łapy i powstała reszta przodu. W czasie suszenia w piekarniku spuchł (i tu głównie ta jego bublowatość tkwi ;)) i przez to jego lewa strona wygląda jak tył kota, uwypukliła się troszkę. Widać takie było jego przeznaczenie ;) I tak oto prezentuje się ta niezwykle fascynująca historia.. ;)
 Krew mnie zalewa przy robieniu zdjęć komórką! Milion ujęć muszę zrobić żeby choć parę się nadawało do czegokolwiek! wrrrrr
 
 
 
 


Pochwalę się jeszcze - byłam u Pani doktor i potwierdziła mi, że będę mieć chłopca! :) Poza tym wszystko dobrze więc bardzo się cieszę! :) Musze jedynie zadbać o mniejsze przybieranie na wadze, że tak to delikatnie ujmę... ;) I z tą myślą powstał mój wczorajszy obiad - zdrowo i smakowicie, a bez zbędnych kalorii ;) W sumie dieta w ciąży nie różni się wiele od codziennej prawidłowej diety - musimy dbać o dostarczanie niezbędnych składników odżywczych, a minimalizować te szkodliwe i zbędne.


Polędwiczka wieprzowa z fasolką szparagową na parze
polędwiczka wieprzowa
żółta fasolka szparagowa
jogurt naturalny
koperek
sok z cytryny
majeranek
sól lub vegeta

Polędwiczkę posypujemy majerankiem i solą lub vegetą i gotujemy na parze 20 min. Dodajemy umytą fasolkę o gotujemy kolejne 15 min, do miękkości fasolki. Przygotowujemy sos: do jogurtu dodajemy koperek posiekany lub suszony, sok z cytryny, odrobinę soli i mieszamy. Mięsko i fasolkę wykładamy na talerz i polewamy sosem. Smacznego! :)


wtorek, 2 lipca 2013

Koszyk na owoce

Śmigłam sobie w tzw międzyczasie ;) koszyk na owoce (głównie to na jabłka w sumie :) ) Prawie 2 kg się do niego mieści! Środek ozdobiłam, ale nie wysilałam się zbytnio, bo i tak będzie zawsze zasłonięty :) Dostałam przykaz, że mam zrobić jeszcze taki czarny do kompletu.

 



Pogoda jest boska! Cieplutko i słonecznie, po prostu ideał! Napotkałam słoneczne kwiatki i burzę rumianków i chabrów, aż miło było popatrzeć.
U Was też tak milutko?






Kupiłam sobie świeże filety z dorsza i nie za bardzo wiem co z nimi zrobić. Jak macie jakieś proste sposoby na niego to podzielcie się ;) Na parze są dobre, poza tym to znam tylko smażone w zwykłej panierce. Postanowiłam zrobić mały eksperyment, nic skomplikowanego, a wyszło zjadliwe, proste i lekkie danie.

Dorsz po chińsku ;)
filet z dorsza
ryż biały
mieszanka warzyw chińska
imbir mielony
cytryna
sos sojowy
mąka kukurydziana

Ryż wiadomo - gotujemy al dente. Filet posypujemy imbirem, polewany sokiem z cytryny, sosem sojowym i odstawiamy na pół godziny. Warzywa gotujemy na parze posypane odrobiną soli. Dorsza obtaczamy w mące kukurydzianej i smażymy na oleju na małym ogniu z obu stron,a potem odsączamy z tłuszczu na papierowym ręczniku. Ryż przed podaniem można wrzucić do warzyw na parze, żeby się podgrzał jeśli ugotujemy go wcześniej. Wykładamy wszystko na talerz, a warzywa polewamy sosem sojowym do smaku. Ja oczywiście sypłam jeszcze pietruszki... ;)



poniedziałek, 1 lipca 2013

Kotuś

Mój pierwszy kot gotowy, taki kotuś z niego ;), bardzo się polubiliśmy co widać po ilości zdjęć ;), która jest też spowodowana tym, że dalej robione komórką i ciężko mi uchwycić kolory i ostrość...
Spodobało mi się robienie kotów, drugi czeka na wykończenie, a następne jak będę lepić to na pewno większe.


 


 

Drugi bukiet powstał w sumie z pozostałych kwiatków, które nie pasowały do poprzedniego bukietu w którym znalazły się maki i stoi sobie w kuchni. W słoiku je trzymam, bo wazony mam tak wąskie, że takie grubaśnie bukiety się ledwie mieszczą i doszłam do wniosku, że raczej przyduszania nie lubią ;)

 

 Dzwonki są takie bajkowe, urzekły mnie jak sobie tak bimbały w trawie ;)


Jak większość obywateli naszego kraju ;) kocham truskawki. Są one chyba idealne - wyglądają pięknie, pachną wspaniale i cudownie smakują. Lubię je pod każdą postacią, a najbardziej pogniecione z odrobiną cukru i śmietany - tak jak się je jadło u babci na wakacjach, albo w naleśnikach z bitą śmietaną... ah... Po jednej z truskawkowych wyżerek zostało mi ich za mało na dwie porcje jednego albo drugiego więc naleśniki z dżemerem truskawkowym polałam pogniecionymi truskawkami ze śmietaną, a do tego koktajl truskawkowy z maślanki. Odlot! :)



A na koniec jeszcze moja droga, szalona psina... Bez uprzedzenia wskoczyła na fotel(zajęty!!!) i tak sobie usiadła jakby nigdy nic... (sorki za te giry, znalazły się na fotce przypadkowo :) )
Moje pieski zawsze wiedzą jak wywołać uśmiech na mojej twarzy :), zawsze znajdą jakiś sposób.


Dawno nie było u mnie Candy, ale nie mam pomysłu na nagrodę. Może jakieś sugestie? :)