niedziela, 23 września 2012

Moje pierwsze koszyczki z wikliny papierowej

W lipcu zrobiłam pierwsze w życiu koszyczki z wikliny papierowej, jeden pomalowałam, drugi został nagi ;) i oba plątały się  po kątach. Straszliwie koślawe, krzywo wykończone, ale się trzymają ;) Postanowiłam dziś, że ich los musi się rozstrzygąć - albo kosz albo lifting. Jako, że mam dobre serce uratowałam je przed śmietnikiem i przy użyciu wikolu, serwetek i koronek ukryłam najgorsze mankamenty ;) Postanowiłam je pokazać, bo za parę (naście...) miesięcy będe wyplatać takie cuda i będzie porównanie jakie to wspaniałe postępy zrobiłam ;) :)
 









Ten powstał nie dawno, też koślawy i krzywo wykończony, ale już ciaśniejszy i bardziej zwarty :) Może coś z tego będzie ;)
Nie potrafię równo zakończyć koszyka... każdy wyszedł mi wyższy z jednej strony i nie wiem czemu...








Drzewko i świecznik

Dawno temu widziałam gdzieś w necie ciemne(czarne lub brązowe) drzewo z masy solnej, obwieszone czerwonymi serduszkami lub jabłuszkami. Tak bardzo mnie urzekła taka kompozycja, że utkwiła mi w głowie i w końcu zrobiłam sobie coś podobnego. Wisi na ścianie już ze 2 tyg. i nareszcie zrobiłam fotkę. Ramka już zdążyła pęknąć i teraz nie wiem czy temu, że nie chciało mi się tego polakierować czy ktoś "przypadkowo";) pomógł jej pęknąć.


Zaopatrzyłam się we własny aparat i jestem z niego bardzo zadowolona, bo w miarę ostre zdjęcia wychodzą mi za pierwszym podejściem, a nie za trzydziestym! ;)
Zrobiłam sobie też sznurkowo-słoiczkowy świecznik na podgrzewacze, ale.....nie przymierzyłam rozmiaru podgrzewacza i najzwyczajniej w świecie nie pasuje :) Praca nie pójdzie na marne jednak, bo będę do niego używać małe resztki  świeczuszek i w sumie chyba jeszcze lepiej to się będzie komponować ;)
Postaram się zrobić focie z palącą się świeczką, bo wtedy jest naprawdę sweet ;)


piątek, 21 września 2012

Wynik Candy i stojący rudziaszek ;)

Dziękuję wszystkim za uczestnictwo w moim pierwszym Candy! :)
Maszyna losująca w postaci szklanej miseczki i ręki mego ukochanego ;) wylosowała spośród 22 karteczek zapisanych mym koślawym pismem tą jedną jedyną i osobą wygrywającą moje aniołki jest:
Yagoshka art
Gratuluję:) Skontaktuję się mailowo w sprawie adresu i wybranej nagrody.

Zrobiłam kolejnego stojącego aniołka. Powstał on na dość zaległe zamówienie, na podobieństwo Rudej z tego posta KLIK. Interpretacja dość luźna ;)








czwartek, 20 września 2012

Moje Candy - ostatni dzwonek ;)

Tak na wszelki wypadek chciałabym przypomnieć, że dziś ostatni dzień zgłaszania się do mojego Candy:
KLIK :)
Serdecznie zapraszam :D

Mamie podobała się niespodzianka z poranka ;) i aniołek też. Hurrraaaa :D

środa, 19 września 2012

Dla mamusi ;)

Moja mama zażyczyła sobie aniołka na podobieństwo disco aniołka, ale w kolorze niebieskim.
Muszę z bólem przyznać, coś mi w nim nie pasuje. Poprawiałam i poprawiałam i tylko pogorszałam to wrażenie. Sugestia pojawiała się, że to mogą być włosy... Tak czy owak powstrzymałam się od dalszych psujo-poprawek i wysłałam go mamie dziś pocztą, bez uprzedzenia. Taka mała niespodzianka ;) Mam nadzieję, że się jej jednak spodoba... A jeśli nie to zrobię nowego! A co tam;)

 

jedynie z efektu(przypadkowego....) na dole kiecusi jestem zadowolona:




piątek, 14 września 2012

Żółciutki leżący aniołek

Na specjalnie zamówienie, a właściwie wyzwanie zrobiłam leżącego aniołka. Miał być nie dość, że leżący, to na boku, tak, żeby można go było oglądać leżącego na stole z każdej strony ;),a na dodatek żółty :)
I wyszedł nieco frywolnie, że tak to ujmę ;)
I znowu dużo zdjęć, w różnych ujęciach. To silniejsze ode mnie! Poza tym jestem happy, bo nie chcący wyszły mi dość ostre zdjęcia i to telefonem :)



a tu polakierowany i ze skrzydełkami:





i jeszcze jedno z tyłu:

czwartek, 13 września 2012

Zwierzenia i aniołki pastelowo- śmietankowe



Lepię sobie już ok.3 miesięcy i muszę przyznać, że dowiedziałam się i nauczyłam wielu ciekawych rzeczy. Po pierwsze odkryłam, że „to jest to”, odnalazłam swoje małe hobby, które mnie  relaksuje i sprawia tyle przyjemności.
Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy o istnieniu tak rozwiniętej społeczności rękodzielniczej . To jest jak taki podziemny świat pełen pięknych rzeczy i zdolnych kobiet, a ja bardzo się cieszę, że go odkryłam. Uwielbiam śmigać po blogach i galeriach, podziwiać te wszystkie cuda i szukać inspiracji.
Nie zdawałam sobie również sprawy z istnienia tylu technik rękodzieła. Jest tyle możliwości tworzenia.
Przy okazji poznałam też kilka nowych słów, totalnie kosmicznych i czasem zabawnych dla mnie, jak np. dequpage, kaboszony, sutasz, szamot, frywolitki… :D

Podzielę się też kilkoma moimi dotychczasowymi wnioskami dotyczącymi  masy solnej:
- klej do tapet to podstawa i chwała temu, kto na to wpadł i podzielił się tym pomysłem.
- wikol jest niezastąpiony.
- farby akrylowe kryją jak szalone i nie brudzą, ale jak dla mnie nie we wszystkim zastąpią farby plakatowe.
- masę solną można barwić różnymi zaskakującymi  rzeczami .
- zbyt cienkie elementy łatwo się kruszą, szczególnie wysuszone na powietrzu.
- najlepiej robi się ze świeżo zrobionej masy.

Zauważyłam też, że każdy ma swój styl w malowaniu twarzy aniołków i są bardzo one powtarzalne.  W przypadku moich to każdy jest z innej parafii… Przywykłam do malowania twarzy ołówkiem na kartce i robienie tego za pomocą pędzelka na koślawej mini mordce z masy solnej jest dla mnie niezłą gimnastyką. Taaa, praktyka czyni mistrza, ale u mnie jakoś postępy w tej kwestii marne. Nie zamierzam się jednak poddawać ;)
Moim drugim problemem są zdjęcia, to jest koszmar dla mnie. Zajmuje mi to zdecydowanie za dużo czasu. To co tu prezentuję to efekt wielu (baaaardzo wielu...) prób i są to najlepsze efekty jakie udało mi się osiągnąć. Staram się jak mogę, bo osoby, które widzą na żywo te aniołki po obejrzeniu zdjęć mówią mi, żebym kupiła sobie lepszy aparat, bo na żywo wyglądają o niebo lepiej. Tylko, że to nie jest kwestia aparatu, ja po prostu nie potrafię robić zdjęć... Ale naprawdę staram się i prezentuję to co wyszło mi najlepiej ;)
Ależ się dziś rozpisałam… Na zwierzenia mnie wzieło ;), no ale to blog w końcu ! ;)

Przedstawiam też moje nowe, pastelowo- śmietankowe aniołki. To jeden z tych pomysłów, o których wspominałam wcześniej. Generalnie koncept zrealizowałam, ale efekt końcowy nie do końca jest taki jak myślałam. Coś po drodze mi nie poszło ;) Pomimo tego i tak mi się podobają i jestem z nich zadowolona! 
Oto cały komplecik:


No i oczywiście nie potrafię powstrzymać się o serii fotek z sesji zdjęciowej...To dla takich osób jak ja, które lubią oglądać focie ;)




















I jeszcze te, bo jakoś mi się podoba jak wyglądają na tym tle:






poniedziałek, 10 września 2012

Takie tam różne ;)

Nie pochwaliłam się miłą dla mnie sprawą - zostałam przyjęta z moimi potworsami do 2 galerii :) Nie sprzedawałam nic nigdy przez internet, ale myślę, że warto spróbować.
Mam więc teraz swój sklepik na Srebrnej Agrafce:
http://srebrnaagrafka.pl/sklep/rosalia
Od pewnego czasu tam zaglądałam i myślałam, że trudno będzie się dostać. No ale widać, że sito nie jest aż tak gęste ;)
Znalazłam też Art Stację, również miło: http://www.artstacja.pl/artysta/profil_rosalia_696/

Przez ostatnie dwa weekendy wpadłam w szał lepienia, pełno aniołów czeka na malowanie.Mam zajęcie na wiele tygodni....Oprócz tego trzecia próba koszyczka z wikliny papierowej czeka na wykończenie.
Udało mi się zrealizować wiele pomysłów, które tłukły mi się po głowie. Chciałabym mieć więcej czasu na to, mam tyle pomysłów i brak czasu na ich realizację :( 

Druga miła sprawa - wygrałam Candy u Liebreiz....malowane...
http://liebreizmalowane.blogspot.com/2012/09/makrama-shamballa.html
Pierwszy raz w życiu! Cierpliwie czekam, jak obiecałam..... ;)

I jeszcze focie kolejnych aniołków z dyndającymi nóżkami: